Tekst Polski
Aby oglądać z polskimi napisami, upewnij się że po włączeniu filmu przycisk CC jest aktywny

Angielskie napisy dostępne w zakładce "English Text".
Utwór ten porusza temat, który dla niektórych jest błahy, nieistotny, lecz według mnie temat ten dotyka samego sedna tego, kim jesteśmy w życiu na co dzień.
Poniżej kilka moich skojarzeń odnośnie tekstu utworu:
To twoja twarz,
make-up zrobił ci czas,
sen zostawił makijaż,
a pośpiech go starł.
Stoisz sam i spoglądasz w lustro, a coś w twoim wnętrzu mówi ci powyższe słowa. Głębszy aspekt nas samych zdaje sobie sprawę, że ludzka osobowość spoglądająca w lustro żyje na tę chwilę w świecie, w którym płynący czas jest domyślnie ustawioną zmienną. Z jednej strony upływ czasu jest kwestią bardziej "umowną", "wirtualną", z drugiej strony po upływie jakiegoś czasu umysł porównuje sobie stan startowy czegoś ze stanem obecnym, po czym widząc zmiany jakie zaszły, wnioskuje upływ czasu.
Patrząc z tej perspektywy, kiedy w kontynuowany sposób komórki ciała nie są pielęgnowane na poziomie energetycznym, może zachodzić ich zużycie i większość osób powie, że po prostu czas zrobił swoje, czas wykonał make-up na twarzy, nakładając na nią warstwę mniej pełnej życia skóry, oczu, mięśni. Jednak mamy też do dyspozycji naturalny makijaż odmładzający w postaci snu. To podczas snu zachodzi do pewnego stopnia regeneracja komórek. Sen stara się jak może nałożyć na nas makijaż regeneracyjny, lecz jeśli zaraz po wstaniu wpadamy w wir pośpiechu itd., to robimy sobie obciążenia i można metaforycznie powiedzieć, że makijaż snu mniej lub bardziej zostaje starty.
Dopiero świt,
a już gubisz się w nim
jesteś jak na wybiegu,
gotowa do biegu.
Sen, poza mocą regeneracyjną, ma wspaniałą funkcję "resetowania" naszych ludzkich tożsamości, rozchwianych podczas dnia. Można położyć się spać rozchwianym emocjonalnie i mentalnie, a kiedy się obudzimy, najczęściej czujemy spokój i świeżość. Oczywiście po chwili uruchamia się cała maszyneria ludzkich nawyków, myśli, emocji, programów, które mogą dość szybko ponownie wprowadzić nas w zamęt. Możemy się temu poddać, nałożyć na siebie maski niczym na pokaz mody na wybiegu i pielęgnować całą maszynerię tego, co nas zużywa, lub powiedzieć stop i nie powielać tego, co nam nie służy.
Nie zabij jej,
tej dziewczynki co w tobie jest,
tej, co wierzy, że w ludziach są jeszcze dobro i sens.
Tak jak sen resetuje ludzką osobowość, tak narodziny człowieka w pewnym sensie są jak reset. Rodzimy się w sporym stopniu czyści, radośni, naturalni, ciekawi życia, tryskający energią. Wprawdzie nawet po narodzinach na poziomie energetycznym są pewne rzeczy do oczyszczenia i usprawnienia, ale nie mają one aż tak dużego wpływu na nas. Kluczową sprawą wpływającą na nasze życie jest nasze nastawienie na nie. Dzieci do pewnego wieku mają super radosne, otwarte nastawienie do życia. Aż dochodzimy do punktu złamania, który wpływa na nasze całe dalsze życie. Jeśli w okresie dorastania żyjemy pełni radości, to co się dzieje, że nagle to porzucamy na rzecz narzekania, krzywdzenia siebie i innych i robienia całej masy rzeczy, które gdzieś tam głęboko w środku czujemy, że nie są ok?
Według mnie, odpowiedzialna za to jest jedna rzecz, która może wydawać się mało znacząca, ale tak naprawdę potężnie wpływa na życie każdego z nas. Mianowicie: chęć/potrzeba dostosowania się do otoczenia. Już jako dzieci chcemy nie być gorsi od rówieśników i kopiujemy ich zachowania. Jako nastolatkowie pogłębiamy nasze dopasowywanie się do panujących wśród znajomych standardów. A jako dorośli już tylko konserwujemy wielowarstwową "mumię", którą się staliśmy. Jednak tam, głęboko pod tymi wszystkimi bandażami skopiowanych postaw i zachowań, żyje dziewczynka/chłopiec, którym naprawdę jesteśmy. Tam głęboko w środku żyje Suwerenna istota kwantowa. Podobne jest to trochę do sytuacji, w której ktoś ubrałby się w tak wiele ubrań, koszulek, płaszczy, że nie byłoby już widać jego samego tylko same ubrania, a on tak bardzo by się do tych ubrań przyzwyczaił i utożsamiał z nimi, że zapomniałby że jest istotą znajdującą się pod tymi ubraniami.
Dlaczego więc wyzbywać się własnej unikalnej osobowości na rzecz kopiowania standardów otoczenia? Niestety świat dwoistości potrafi być brutalny w tej kwestii i czasem bywa tak, że jeśli ktoś się nie dostosuje do panujących w grupie zachowań i postaw, to jest odtrącany, spychany na margines, albo wręcz nękany za swoją odmienność. Nie ma jednego rozwiązania na taką sytuację. Można być wytrwałym we własnej postawie i nie sugerować się tym, co powiedzą inni, albo chociaż próbować być neutralnym. Jeśli mimo to otoczenie będzie zbyt ciężkie, zawsze możemy też zmienić otoczenie na inne. Jednak najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby nie zabić w sobie dziewczynki/chłopca, którym naprawdę jesteśmy...
Pamiętasz ją,
dom ze szczęścia się trząsł,
raj wpleciony w warkocze,
tańczące co dnia.
Każdy pamięta swoją iskrę radości z dzieciństwa. Nawet jak rodzina próbowała ją przytłumić, to ona tliła się w nas i pragnęła wyrażania się. Wyobrażam sobie świat, w którym każdy człowiek na Ziemi odplątuje z siebie warstwy ubrań i uwalnia dziewczynkę/chłopca, który jest w środku. Taki moment nastąpi prędzej czy później, ale w końcu nastąpi...
Obcięłaś je,
zagubiły się gdzieś,
tak jak twe ideały, co dziwnie staniały.
Raj symbolizowany przez warkocze spontanicznej dziewczynki nagle zostaje odcięty przez nią samą. Ideały, marzenia, plany, inspiracje, pasje, radosne doświadczanie życia - wszystko rozpłynęło się gdzieś, na rzecz dostosowania się do otoczenia. Hmm... jeśli ludzie dopasowują się do już istniejących postaw, to skąd wzięły się te istniejące już wcześniej postawy ludzi? Oni też dostosowali się do postaw, które istniały jeszcze wcześniej. Czyli takie wieczne kopiowanie. A gdzie tu miejsce na świeżość, na unikalność, na ekspresję swojej osobowości o nieskończenie różnorodnym potencjale?
Zrobisz jak chcesz,
z tobą czy bez,
ten wyścig szczurów będzie trwał.
To twoja twarz, i życie, i czas,
lecz mówią twe oczy, że płaczesz po nocach.
Oczywiście każdy zrobi jak chce. Nawet jak zdecydujemy się odejść od wyścigu szczurów, od postaw utrwalanych przez otoczenie, to rzeczywistość sobie poradzi. Dlatego każdy może robić sobie ze swoim ciałem, życiem i czasem co chce, lecz nie warto oszukiwać samego siebie, że wszystko jest ok. W oczach widać prawdziwe wnętrze człowieka. Głęboko w każdym z nas jest dziewczynka/chłopiec, którzy nigdy nie narzucą nam swojej woli, lecz cierpliwie i z tęsknotą czekają na ich ponowne odkrycie...