Zjednoczenie
 
 Nie ma tutaj ciebie.
 W tym momencie wszelkie istnienie tutaj jest.
 Lecz ty nie.
 Jest tak wiele śladów stóp
 prowadzących do moich drzwi.
 Pozwól nam wejść, mówią.
 Nie możemy spać na pustyni
 jest ona zbyt zimna.
 Nasze łzy będą wysychać zbyt szybko.
 Nasze uszy będą kaleczone przez ciszę.
 Pozwól nam wejść.
 Tak więc gromadzę ich wszystkich razem,
 otwieram szeroko moje drzwi,
 po czym staję z boku gdy wchodzą
 mając nadzieję, iż spoczną w pokoju przy moim ogniu.
 
 Nie było ciebie pośród nich.
 Rozglądałem się wszędzie za twoją twarzą
 lecz ujrzałem jedynie podobnych do ciebie.
 Ślepe oko zakopane za mózgiem
 rozgląda się za twoim sercem.
 Antena tak czujna,
 iż wyczuwam specyficzną bliskość ciebie
 krążącą wewnątrz mego ciała.
 Chwytam ją niczym ujmując maleńkiego ptaszka w dłoniach;
 delikatna, bezbronna, czekająca
 na mój ruch decydujący o jej losie.
 
 Nie ma tutaj ciebie.
 Chciałbym móc dosięgnąć twej skóry,
 usunąć kamuflaż
 rozdzierając go jak czarny papier
 trzymany przed słońcem jako osłona.
 Wypakuj siebie z twych innych żywotów
 i przesącz w moim teraz.
 Jesteś moją ostatnią miłością,
 moim finalnym uściskiem tego świata
 a wszyscy inni, którzy zostawiają odciski na moich drzwiach
 przyćmieni są w obliczu twych zbliżających się kroków.
 
 Widzę ciebie jak będziesz tutaj niebawem.
 W moim sercu rozbrzmiewa zwycięstwo
 i coś niewidocznego a zarazem masywnego rwie się do głosu.
 Przypomina mi o tobie i twoim nadejściu.
 Prędko, proszę, daj mi swe usta.
 Daj mi swoją kobiecą czułość,
 która rozumie wszystko,
 tak iż mogę zatracić siebie w tobie
 i zapomnieć o mojej stracie.
 
 Gdybyś tutaj była, mógłbym wyjawić ci ów sekret.
 Lecz musiałabyś wpatrywać się w gwiazdy
 podczas gdy ja mówiąc, trzymałbym cię w ramionach
 czując jak Ziemia wznosi się pod tobą niczym święte łoże.
 Potrzebowałabyś naszego zjednoczenia aby stać się swoimi uszami.
 
 
 
 
 Pieśń Wielorybów
 
 Twój głos słyszany jest jeszcze długo po tym jak przemówił
 niczym subtelne rozprzestrzenianie się ciepła nad posadzką pustyni.
 Przyciąga on moje serce i czuję jak
 zmierzam ku jego źródłu
 tak jakbym wiedział, że zabierze ono mnie
 tam gdzie ty zawsze jesteś.
 Przyciąga on mnie blisko do twego oddechu -- wielorybiego otworu oddechowego,
 gdzie zawierają się słowa domu.
 Przyciąga on mnie do warstwy, która roztacza się
 wokół twej duszy, którą tak chętnie się dzielisz.
 
 Jeśli zanurkowałbyś pod wodę,
 tam gdzie wieloryby śpiewają swe pieśni
 w gromadę prądów głębinowych,
 które niosą naszą odwagę wraz ze swym nurtem
 kanalizując jej przepływ w wolności od ziemskich poziomów,
 odnalazłbyś mnie tam.
 Wsłuchującego się w głos, który słyszę w tobie.
 Karmiącego me serce w wodach głębokiej ślepoty
 gdzie prądy przepływają
 świadome ciebie i twych duchowych ścieżek.
 
 Czasami wsłuchuję się tak intensywnie,
 iż słyszę twój miękki oddech formujący słowa
 zanim jeszcze je utworzysz.
 Zanim jesteś w stanie przenieść je
 z głębokiej ślepoty do swojego serca.
 
 Chciałbym móc ująć twą dłoń
 i pozwolić jej trzymać me serce
 tak abyś mógł ujrzeć to co wiem o tobie.
 Tak abyś mógł wiedzieć
 gdzie żyjemy, gdzie zawsze jesteśmy.
 I żebyś mógł roztoczyć swą warstwę słów
 wokół nas, a ja mógłbym po prostu wsłuchiwać się
 w twój głos,
 który darzy szacunkiem słowa
 niczym pieśni wielorybów.
